Jet lag wciąż nie przechodzi i już mnie to przestaje bawić
;_;
30.08
Rano jak zwykle obudziłam się za wcześnie (Y). Olympia i
Lefty wstają koło 7, chodzą, gadają i suszą włosy, co nie pomaga w spaniu ani
troszkę :D
Syrop klonowy to najlepsza rzecz pod słońcem. A Amerykanie polewają
tym wszystko.
Pojechaliśmy na wielki bazar (raczej pchli targ), który jest
otwarty w każdy weekend. Przez godzinę chodziłyśmy z Inken, znalazłyśmy beatsy
za 30$, ale to wydało się zbyt podejrzane xD (Lemoniada jak na złość była za droga)
Muszę przyznać, że tego dnia odkryłam chyba najgorszą
kawę mrożoną na świecie. Olympia powiedziała, że pokaże nam jedną z najbardziej
popularnych kawiarni w USA- Panera bread, lepszą od tych wszystkich Starbaksów i innych
szajsów. Wzięłam sobie jedyny smak iced coffee jaki był (waniliowy, fuj) i
myślałam, że będzie pycha, bo ciastka mieli dobre. Ale nie. Nie napiszę
brzydko, powiem tylko, że byla zdecydowanie za rzadka xD NIE DOPIŁAM.
Weekendową atrakcją miał być mecz futbolu amerykańskiego na
który napalałyśmy się z Inken od 4 dni. Znalazłyśmy na trawniku przed szkołą
ogłoszenie, że w tą sobotę grają itp. itd. Przychodzimy całe takie zadowolone
pół godziny przed czasem, czekamy, czekamy i NIC. Siedzimy na trawie i NIC.
Potem wpadłam na pomysł (na który powinnam wpaść wcześniej), żeby wejść na stronę internetową rozgrywek.
Okazało się, że długo wyczekiwana przez nas gra odbyła się w poprzednią sobotę,
a ktoś po prostu zapomniał zdjąć ogłoszenie i przede wszystkim NAPISAĆ NA NIM
DATĘ. Na szczęście jako mądre europejskie nastolatki radzimy sobie w każdej
sytuacji, a los nam sprzyjał. Znalazłyśmy na trawniku piłkę do gry w futbol i
rozegrałyśmy same dla siebie mistrzowski mecz. Oczywiście wygrałam. Potem
schowałam piłkę pod jakąś choinką, żeby była tylko nasza i nikt nie mógł jej
znaleźć. Mają za swoje, jak obiecują mecz i nawet nie uściślą, kiedy się
odbywa :c
Inken taka szalona |
Jak trzymam tą piłkę to wyglądam jak wystraszony pudel xD Widać, że sport to nie moja działka. A jeszcze na dodatek jestem takim rebelem. |
Smutne skończyłyśmy w Burger Kingu, gdzie najbardziej
nieogarnięty kasjer na świecie dał Inken cały zestaw, podczas gdy ona zamówiła
tylko cheeseburgera xD Nie powiem, żeby się specjalnie o to wykłócała.
Zapomniałam wcześniej napomknąć, że mam już tu paru
świetnych znajomych. Pierwsza była Ashley. Jest wiewiórką i mieszka na drzewie
w sąsiednim ogródku. Ma kumpla Jordana Wróbla. On też często na tym drzewie
siedzi. A ostatnio widziałam Bobby’ego ( najsłodszego małego puchatego
króliczka), który hasał sobie po ulicy <3 Następne w kolejce było imię Megan
i znalazła się. Aplikacja Tinder nie jest jeszcze specjalnie popularna w
Polsce, ale w USA już tak. Taki „randkowy” bajer. I większość chłopaków na
zdjęciach trzyma wielką rybę (biedne stworzenie). To ona została uhonorowana.
Okazuje się, że American
teenagers lubią wędkować.
Najlepszy dzień :3
Pojechaliśmy na piknik organizowany przez grecką wspólnotę
kościoła protestanckiego, w której są Lefty i Olympia. Jedzenie (BTW, ten blog
jest głównie o tym xD)- grecka kuchnia okazuje się być bardzo smaczna :3 ALE
NIE ZJADŁAM JAKOŚ BARDZO BARDZO DUŻO.
Moi nowi znajomi ^_^ (Ten w bordowej koszulce to Eugene) |
Było 30 osób i wszyscy byli tak strasznie amerykańsko mili
:3 podchodzili, zagadywali, pytali się o nasz pobyt w USA. Wielu z nich ma
znajomych Polaków, bo większość mieszka w Chicago i okolicach. Nie pamiętam
żadnego imienia ale naprawdę gawędziło mi się świetnie xD
Próbuję oddać atmosferę pikniku i tego jak się tam czułam
mogąc być z tyloma ciekawymi osobami ( i rozmawiać o polskiej gospodarce i
ekonomii :D). Ale nie umiem tego zrobić więc trzeba wierzyć mi na słowo xD
Byłam tam pół dnia. Po posiłku pastor miał krótkie kazanie,
a potem śpiewaliśmy wraz z jego żoną po grecku (to mi nie za bardzo szło) i po
angielsku (to znośnie). Przez kolejne parę godzin obijałam się, rozmiawiałam,
uczyłam polskiego i patrzyłam jak reszta pikniku gra w siatkówkę. Czuję się dziwnie,
pisząc to co teraz piszę, ale naprawdę byli gorsi ode mnie i naszej „żeńskiej drużyny
3B” z gimnazjum. Szok. Wielki szok. Identycznie bez wyrazu patrzyli na
piłkę gdy spadała 20 cm od nich na trawę :D Takie; „LOLZ chyba nie myśleliście,
że podbiegnę tak daleko tylko po to, żeby to odbić?!”
Jeśli chodzi o moje komunikowanie się z ludźmi (bo to chyba większość osób
interesuje), to muszę powiedzieć, że jak przyjechałam to czułam się trochę skrępowana
mówiąc po angielsku. Bałam się, że palne coś głupiego itp. Ale już po tym
tygodniu mam totalne flow xD I czuje się komfortowo mówiąc po angielsku. Gdy
mówię, to (przynajmniej dla mnie) brzmi to dosyć naturalnie.
Eugene (syn Lefty’ego i Olympii) podszedł do mnie i spytał się
dlaczego Polacy uważają Chopina za Polaka skoro ma francuskie nazwisko i wszyscy twierdzą, że był Francuzem.
Zareagowałam spokojniej niż by się można było spodziewać i wyjaśniłam mu jak to wszystko działa.
Okazało się, że on to wiedział (jest muzykiem), tylko zawsze
sprawdza reakcje Polaków na to, co mówi. Większość z nich wygląda tak:
Bawię się w helikopter na huśtawce. Ta dziewczynka ma taki przerażony wzrok. |
Na zakończenie dnia poskajpowałam z ludźmi i obejrzałam
JEDEN Z NAJGORSZYCH HORRORÓW WSZECHCZASÓW (bo nic nie pobije „Rekinada” czy „Zębów”,
polecam 13/10). „Animal”. Słabiutki, ale można się pośmiać. Jednak wciąż nie
radzę się za niego zabierać.
1.09
Labor Day czyli nie ma szkoły :3 Wraz z Inken pojechałyśmy
do Gurnee Mills, gigantycznego (nie przesadzam) centrum handlowego w Illinois. W planach
miałyśmy tam być od 10 do 18:30, ale nie dałyśmy rady, i Lefty zabrał nas do
domu „już” o 17. Sporo sklepów muszę przyznać, naprawdę sporo. Nie kupiłam za
dużo, ale za to byłam w Red Mango, przy którym nasz poznański Yogo Choice to
śmieszny żart. W moim jogurcie miałam wszysko, nawet jelly beans. #NAJLEPIEJ.
Nie mogło obyć się bez zawstydzającej nas historii. Miałyśmy
ze sobą pustą butelkę z wodą, jak prawdziwa burżuazja. I czekając na Lefty’ego
przed centrum i postanowiłyśmy porzucać ją do siebie. Moje umiejętności niestety nie
były wystarczające i wiał za mocny wiatr (xD), więc butelka nie doleciała. Pani,
która akurat wchodziła do Gurnee Mills uśmiechnęła się, podniosła butelkę i wyrzuciła
ją za nas do śmieci ;_; Głupio nam się zrobiło, nie powiem :P
Jako, że byłam bardzo głodna, kolację miałam obfitą i wyrafinowaną.
Dwa kawałki pizzy, dwa chipsy (takie krążki), sałatka z pomidorów i pół
drożdżówki. Gdy poprosiłam o ketchup do pizzy, wszyscy spojrzeli na mnie jak na
głupią. Okazało się, że ani Niemcy ani Amerykanie tak tego nie jedzą. No bo w
końcu w tym daniu już jest sos pomidorowy -_-
To jest najbardziej niesamowite miejsce ever. Ten motyl na zdjęciu się ruszał. Były krokodyle, słonie, wszędzie dżungla, odgłosy zwierząt, wodospad itp. A to wszystko w tej restauracji |
Zbyt słodko |
Tak, to jest strój kąpielowy zrobiony z cukierków. |
Witam serdecznie :D jestem w szkole (buu) więc się za bardzo nie rozpiszę, ale może cośtam zdążę ;D zaczynam ci już zazdrościć xD ten jogurt... mega! Tak samo jak restauracja-dżungla ;) ale już strój z cukierków jest dziwny ;D papa na razie bo chcę jeszcze wyjść z klasy xD papa <3
OdpowiedzUsuń