niedziela, 28 września 2014

Brakwenyaniechemisięwrzucaćdramatycznegocytatu.


UPS. Chyba będę pisać co tydzień, bo czasowo niestety nie wyrabiam.


20.09

Na ten dzień wszyscy czekaliśmy ( w sumie po to, żeby gotowanie mieć już za sobą). Spotkanie wymieńców Carrie ( mojej koordynatorki). Zaczynało się o 10 ale Inken, ja i byłyśmy tam półtorej godziny wcześniej (!) i pomagaliśmy rozkładać krzesła, stoły itp. ( nie wiem kto nas zgłosił do tej roli).

Potem ludzie zaczęli się zjeżdżać ( oczywiście spóźnieni) i przynosić swoje dania.

Mój kochany hdad miał przemowę, jako że wymieńców ma bez przerwy (latem również) od 8 lat. W sumie 32 osoby. Mówił o tym, jak to sprawia, że czuje się młody, a później wiele host rodzin (w tym roku podobno wyjątkowo dużo świeżo upieczonych host rodziców) podchodziło do niego i  mówiło, że totalnie ich zainspirował i że już do końca życia będą brać młodzież do siebie.

Prezentacje o swoich krajach zrobiło jakieś 6 osób (na 30) więc niepotrzebnie się wysilałam -_- Ale było ciekawie, uczyłam się koreańskiego i francuskiego.

Byłam jedyną Polką, mnóstwo Francuzów, a Inken miała  jakieś 10 osób do pogadania po niemiecku. Ale w sumie to się cieszę, bo cały czas musiałam mówić po angielsku i nie wybijało mnie nic z rytmu, a reszta co chwila gadała w swoim ojczystym języku. 

Nawet Carrie gadała czasem po francusku. WTF Carrie?!

Carrie przemawia


Jedzenie okazało się być pyszne, a ja musiałam spróbować oczywiście dania z każdego kraju.



Nie pamiętam żadnego imienia xD



Pyrów z gzikiem nikt nie jadł. Ale się nie dziwię, wyglądały trochę jak kupa i były zimne xD


21.09

Mimo, że byłam chora to po kościele byłyśmy z Inken bardzo podekscytowane, bo w końcu miałyśmy poznać wymieńca z Ukrainy, Andrew.

Nie mogłyśmy trafić do niego do domu, trochę się pokręciłyśmy po okolicy, ale się udało i wbiłyśmy do niego na chatę. Mieszka z hdad i mają dwa pieski ^_^ 





W końcu wyjaśniono mi zasady futbolu amerykańskiego, zjadłam dobre ciasto, pogadałam (Andrew jest emejzing), a jego tata pokazywał mi na iPadzie zdjęcia swojego syna, który jest teraz na uniwersytecie, a w Case High School był królem promu xDD

Korona Króla Promu


Lekcje, lekcje, lekcje. :C


Z Inken postanowiłyśmy upiec brownie. Potrzebowałyśmy 2 jajek, a w domu było tylko jedno, więc  #yolo. Ciasto było jakieś takie cienkie, ale wyszło zjadliwe. Słodkie to słodkie w końcu xD

Biedne dziecko nie rozumie instrukcji... :c




22.09

 Nie poszłam do szkoły, bo wybrałyśmy się z Inken do lekarza. Lefty powiedział, ze do możemy tam iść też po szkole, ale ta opcja nie była zbyt kusząca.


W przychodni długo czekałyśmy, rozwiązywałyśmy sudoku, a jakaś dziewczynka przebrana za wróżkę ze skrzydełkami pięknie śpiewała mi nad uchem.


Pani doktor zrobiła jakies testy i inne bajery i przepisała lek. Pojechaliśmy do apteki, ja się pytam ile farmaceuta chce za lek, a on do mnie : eee, to będzie 150 dolarów. Ja robię wielkie oczy (to chyba jakiś żart) i mówię, że nie wezmę takiego drogiego leku . W końcu zaproponowano mi jaką tańszą wersję , której cena mnie W MIARĘ zadowoliła.

Nigdy więcej nie pójdę tu do lekarza xD


23.03

Domek, chill, chill, chill, skype z ludźmi, chill, jedzenie, chill.


24. 03

Musiałam iść do szkoły :C Ale było tak miło, wszyscy podchodzili i mówili, ze się stęsknili, pytali się o zdrowie i w ogóle tak ciepło na serduszku się zrobiło :3

Dzieci internetu.

Oczywiście oprócz zaległości, te mnie dobiły.


Pierwsza próba do musicalu na której byłam.  Generalnie nic nie robiłyśmy z dziewczynami, przez 3 godziny, siedziałyśmy głodne i śpiewałyśmy sobie udając, że umiemy grać na fortepianie xD

Następnym razem na próbę będę mieć ze sobą jakieś jedzenie.



 
IIIIII WSZYSCY ROBIMY SELFIE!!!



25.09

W szkole jak w szkole. Ale z teatrem w sobotę wybieraliśmy się na Party on a Pavement w centrum Racine. Zbieranie pieniędzy, które pomogą Eagle Theater dotrzeć do szerszej publiczności.  W planach malowanie twarzy :c Nie powiem, z farbami nie czuje się pewnie, ale dobraliśmy się w pary i po wykładzie Nancy na temat czyszczenia pędzelków mieliśmy ćwiczyć. 

Stacii powiedziałam, że chcę abstrakcję. To był błąd.

Musiałam się jakoś „zabawnie” (wtedy to było śmiechowe xD) odegrać, więc tak to wyszło jakoś.



Jesteśmy przykładami jak nie należy malować twarzy.


26.09

Tego dnia tak strasznie potrzebowałam, o mamo.

W szkole nudy i mnóstwo lekcji, znowu malowanie twarzy.

Artystki ;_;



Ale postanowiliśmy być yolo i z kilkoma znajomymi wybrać się do kina, a na co, to zdecydowaliśmy już na miejscu. 
Mieliśmy się spotkać od razu po szkole, ale okazało się że jest próba o której nie wiedziałam -_- więc czekali na mnie 2 godziny, a potem zgarnęliśmy Andrew i w naszych #swag czapkach pojechaliśmy do kina.

 Poszliśmy na „The maze runner” i film był okej (wbiiliśmy na niego z pięciominutowym opóźnieniem ) Był popcorn, lody i lemoniada bo nie mogę pić gazowanego xD.

Zostawiliśmy po sobie taki trochę bajzel, ale to głównie Inken nie umie jeść.

Po wyjściu z sali na fortepianie w holu głównym grała dziewczyna, z którą potem trochę sobie porozmawialiśmy. Ma trzy prace i szkołę O.o Ja nie mam pojęcia kiedy ona ćwiczy na instrumencie.


Craaazy.
W drodze powrotnej słuchaliśmy radia na ful ( i okazało się, ze lubimy te same piosenki. No może oprócz Nicki Minaj) i kiedy Joey odstawił nas pod dom to byłam taka przepełniona radością. To był jeden z najlepszych dni tutaj, bo w końcu gdzieś wyszłam ze znajomymi i spędziłam super czas ^_^


27.09

Planowałam robić moją górę lekcji.

Ale najpierw musiałam pojechać i załadować telefon.

Inken wieśniara- "Zrób mi zdjęcie z ajfonem szóstką plzzz"




Potem przyszła Carrie żeby sobie pogadać o tym jak się czujemy w USA.

  
Potem pojechaliśmy na wystawę dyń halloweenowych.

:')

Lefty i 240kg żywego mięcha. JK. To dynia, nie mięso.

A potem to już musiałyśmy się zbierać na Party on a Pavement, bo chciałyśmy być tam trochę wcześniej żeby coś zobaczyć.

Więc w sumie to nic nie zrobiłam.

Myślałam że to będzie w jakimś parku czy coś, a okazało się że to kilka ulic zablokowanych dla samochodów. Właściwie nie wiem czy ta impreza ma jakiś cel, ale ludzie się po prostu wystawiają, reklamują i  sprzedają swoje produkty.


Marcus taka powaga

Tak, to są cukierki, które sie zjada prosto z tego papierka. Najlepsza rzecz na świecie *O*

Było naprawdę świetnie, zwłaszcza, że okazało się, że nie muszę malować twarzy i byłam od reklamy, stałam z wielkim napisem „Help us to get on stage” i zaczepiałam ludzi. 

W międzyczasie chodziliśmy ze znajomymi na jedzenie, na jedzenie i pomagaliśmy czyścić talerzyki z farby^^
  Jakaś pani zaczepiła mnie na ulicy i powiedziała, że mam świetne szorty <3


O 20 zaczęliśmy się zbierać, a my razem z Leftym odwieźliśmy Nancy do domu bo w jej samochodzie już na nią nie było miejsca.


 HOMECOMING W NASTĘPNYM TYGODNIU!!



piątek, 19 września 2014

Everything happens for a reason.


Trochę zawaliłam, bo chciałam pisać co trzy dni ;_;  za to mam świetne usprawiedliwienie- kompletny brak czasu. Ale o tym za chwilę.

Jeszcze trochę fajnych zdjęć z poprzednich dni <3

"Share the love"

"Share the love" again xD

meczyk ^^

14.09

Na 10:30 Lefty zabrał mnie do kościoła katolickiego. I muszę przyznać, że dopadła mnie taka nostalgia, bo było prawie tak jak w Polsce. No właśnie. Prawie. Ksiądz spaceruje po kościele, zwraca się do każdego, a ludzie mówią dzień dobry, odpowiadają na pytania itp. Zamiast mikrofonu duchowny ma taki bajerek przypięty do sutanny, więc może gestykulować :D

Potem myślałam, że będę mogla robić lekcje, ale okazało się, że Olympia dziś jedzie do kościola prostestanckeigo, a kiedy ona jedzie, to my też. Więc kolejne pięć godzin było za mną, ale za to porozmawiałam trochę z ludźmi no i zjadłam duużo dobrego jedzenia (pizza, ciasta itp *O*), bo, jak już pewnie wcześniej wspomniałam, grecka społeczność jest ze sobą bardzo zżyta. W domu byłam o 20, a lekcji masa, nauka monologu przede mną, więc zarwałam sobie nockę, a mama pomagała mi z zadaniem domowym ^^


15.09

W szkole nie działo się nic ciekawego, oprócz testu z angielskiego, jak co dzień. Na lunchu mamy teraz nową grupkę znajomych, w której jest koleś o ksywce Steryda.
Ashley und mła

Steryda, lunch und mła

W szkole mamy wymieńca z Ukrainy! Co w teorii oznacza, że w końcu mam kogoś do pogadania po ukraińsku, bo na facebooku już mamy stały kontakt (ale rozmawiamy po angielsku). I można by przypuszczać, że skoro jesteśmy w jednej szkole to spotkamy się dosyć szybko. Dobre sobie. Nie spotkaliśmy się w poniedziałek, anie przez resztę tygodnia. Jakoś tak wyszło, ze nie mogliśmy się zgadać i właściwie nie wiem kiedy to się uda, patrząc na to, ze zarwałam kolejną nockę robiąc lekcje.

Serio. Przedmioty IB są do bani. Ale to oczywiście tylko moja skromna opinia.


O 15 zaczęły się przesłuchania do musicalu "The other side of me". Trzeba było zaprezentować 2-minutowy monolog i zaśpiewać. Trochę się postresowałam, bo nie byłam 100% przygotowana, ale mój wrodzony geniusz aktorski dał o sobie znać we właściwym momencie i wszystko poszło dobrze xD
Ale znajomi z teatru... O matko. Byli po prostu świetni.

Szacunek ludzi z Case'a. (Y)

Biedna Stacii się stresuje :/

16.09

Kolejny wymieniec w szkole! Tym razem David z Niemiec. Przyjechał trochę później i to był jego pierwszy dzień w szkole, i ja wszystko rozumiem, ale on zaczął mówić do Inken po niemiecku. I my obydwie takie : NOPE. I skończy.
Ja nie wiem, jak on chce polepszyć angielski :P


Testy, lekcje, testy, przerwa.
 I przesłuchanie, tym razem do musicalu "Legally Blonde". Samo śpiewanie. Done.


Pierwsza focia z Dejwidem


Z jednej strony strasznie zazdroszczę tym szesnastolatkom, którzy mają prawko. Jeden mój znajomy, Joey, co lunch jeździ sobie do McDonalda i innych takich i zabiera ze sobą innych ziomkuf. . Ale z drugiej strony ta młodzież powoduje tu tyle wypadków, że bałabym się z  takim do samochodu wsiąść :D

BTW Dowiedziałam się od Inken, która dowiedziała się z lekcji psychologii, ze nasza szkoła ma największy wskaźnik bójek w ciągu ostatnich 20 lat. W CAŁYM WISCONSIN. LOLZ.

Wciąż masa lekcji i mało snu.


17.09

Chyba przestanę pisać o lekcjach, bo to nudne jak flaki z olejem.

Już ostatni dzień przesłuchań. Ty razem Nancy ściągnęła jakiegoś tancerza, musieliśmy nauczyć się układu i potem tańczyliśmy go w grupach ^^ Musze przyznać, ze te castingi wzbudziły duże zainteresowanie. Stwierdzam to już po raz setny, i stwierdzę jeszcze 1000000 razy- american dream na wyciągnięcie ręki, jak w High School Musical.

Po powrocie do domu na stole znalazłam ulotkę ze zdrapką. I wiadomo, jak na trzech kwadracikach znajdziesz tą samą liczbę pieniędzy to wygrywasz. na dwóch kwadracikach było 25000$, więc ja, totalny brak szczęścia i niewiara w zdrapki od niechcenie sobie sprawdzam ( jeszcze w życiu nie trafiłam chyba).

I CO????? 

25000$ również na trzecim kwadraciku. Patrzę się z niedowierzaniem na ten świstek papieru, mowię Inken, ona też się patrzy i patrzy. Mówimy Lefty'emu, on mówi Olympii, ona jedzie to sprawdzić do sklepu i to był tylko taki pic niestety :/ A już planpwaliśmy co zrobimy z wygraną ( może jakaś wycieczka po Stanach)?


W szkolnym sklepiku można kupić takie słitaśne maskotki, koszulki CHS itp <3


18.09

Szkolny dzionek jak szkolny dzionek. Pisałam pierwszy test z historii do którego się DŁUUUUGO uczyłam i wcale nie był trudny ^^ Musze przyznać, że historia w połowie po angielsku w gimnazjum naprawdę się przydała. Jakoś nigdy w to nie wierzyłam, a tu bach. Everything happens for a reason.

Jako, że 20 mamy spotkanie wszystkich wymieńców z Wisconsin, to musiałyśmy z Inken iść do Walmartu po składniki potrzebne do tradycyjnego dania polskiego i niemieckiego. Ja jako osoba uwielbiająca gotować (HAH.) rzuciłam się na głęboką wodę i postanowiłam zrobić coś wybuchowego, oryginalnego i totalnie wielkopolskiego- pyry z gzikiem.

Nasze zakupy ;_; a miały być oszczędne.

Miałam pierwsze zajęcia z hip hopu. No i tak. Strasznie mi się podobało. Ale nawet jakby mi się nie podobało to chodziłabym dalej dla instruktora.MMMMM. Naprawdę.


Znowu siedziałam i robiłam lekcje do późna. To jest straszne- z jednej strony uwielbiam tą szkołę, amerykański styl bycia i nauczania, a z drugiej chcę już wakacje :c


19. 09

Brak snu zaczął się dawać we znaki. Oczki szparki, blada jak rodzina Cullenów, i rozwalone gardło. Obudził mnie budzik, ale nie miałam sił iść do szkoły, więc Lefty pozwolił mi zostać w domu. 

Wystawiłam Inekn ;_;

Leżałam, robiłam zaległe lekcje, piłam herbatę ( W końcu ją kupiłam! Rodzina pije tylko wodę i mleko) i gdy siostrunia wróciła do domu okazało się, ze również coś ją bierze i to bardziej niż mnie, bidulka :(

Mimo tego, że w do pyrów z gzikiem potrzebne są tylko 3 składniki do gziku (gzika? nie mam pojęcia xD) + ziemniaki, to zapomniałam kupić twaróg i musiałyśmy znowu iść do Walmartu :( Przynajmniej jakiś spacer. Dziś ludzie wyjątkowo natarczywie patrzyli się na dwie dziwne dziewczyny, które szły zamiast wsiąść w samochód.

Musiałyśmy odwiedzić Starbucksa. No bo jakżeby nie.




Resztę dnia spędziłyśmy gotując, moje danie zabrało mi całe 15 minut mojego życia, ale Inken wzięła sobie coś trudnego i do 22:30 je robiła :D

Jak obierałam ziemniaki to Lefty cały czas patrzył mi na ręce xD


"Nigdy więcej nie gotuję!" - Inken, 2014


P.S. BIAŁY HERSHEY'S JEST NAJLEPSZY.



sobota, 13 września 2014

Sharing the love z pomidorami



11.09

Nie wiem czy komuś chce się czytać o moich szkolnych rozrywkach, bo za ciekawe to one nie są. Każda lekcja trwa 51 minut, a przerwy trwają 4, więc nawet nie zdążam dobiec do klasy (czasem jeszcze nie mogę ich znaleźć) i już jestem spóźniona :P

Biologia wciąż pozostaje najtrudniejszym przedmiotem, ale to z angielskiego mam najwięcej roboty, bo okazało się, że zalegam z jakimiś zadaniami domowymi, a to dlatego, że nie rozumiałam co jest napisane na tablicy i nie raczyłam się spytać.

Wraz z drama wciąż przygotowujemy się do przesłuchań do musicali i jest hardcorowo.

Wieczorem, tak jak już wcześniej pisałam, odbyło się „Share the love”( nie bez powodu 11 września)- grupa z teatru, która tego lata była w Niemczech, by pokazać w liceach swoją pracę i zachęcić młodzież do rozwijania pasji, opowiadała o swoich przeżyciach. Były też osoby, które kiedyś były w drama, a teraz już są na studiach. Wszyscy, dzięki którym marzenie o tej podróży się spełniło. Było kameralnie, wzruszająco (wszyscy płakali) i refleksyjnie. Dużo rozmów o przeszłości, śpiewania i uścisków. Po części głównej każdy gość miał możliwość obejrzenia zdjęć i porozmawiania z nami, uczniami. Było naprawdę świetnie, poznałam mnóstwo osób, panią Krysię, której rodzice są Polakami (BTW, co drugi mój nauczyciel jest polskiego pochodzenia), absolwentów szkoły i osoby zaangażowane w to, co  robi Nancy (nasza coach).
Poczułam, że jestem tam gdzie powinnam być i zdecydowanie nie żałuję porzucenia orkiestry na rzecz teatru. To była druga moja druga najlepsza decyzja tego roku (pierwsza to wyjazd do USA xD)

Aha, no i było jedzenie. Dobre jedzenie. Lefty ma najlepsze arbuzy na świecie i wszyscy do niego podchodzili i pytali się czy może im parę takich sprzedać xD


Arbuz Angela

Sarah i Harmony ^^

Stacii i dziewczyna, której nie znam


Maia i ziomek Caleb

12.09

W szkole zaczęłam więcej rozmawiać z ludźmi z chóru i okazało się, że dziewczyny, które są w altach razem ze mną są directionerkami xD Także było dużo pisków i radości i zrobiłam się sławna, bo każdy chciał mnie dodać na instagramie -_-

Atrakcją wieczoru był mecz futbolistów Case High School z naszymi największymi wrogami- Racine Park, czy jakoś tak (nie musze pamiętać nazwy drużyny przeciwników). Cały dzień padało i gdy przyjechałyśmy na mecz o 18 byłam wdzięczna że wzięłam dwie bluzy- zamarzły mi palce, a buty mi przemokły. Bardzo, bardzo zimno. 
Ze 3 stopnie. 

Cały czas chodziłyśmy z Inken po gorącą czekoladę, a potem znalazłam 1$ na chodniku więc kupiłam tez popcorn xD Dużo siedziałyśmy też w toalecie gdzie było ciepło i śpiewałyśmy piosenki naszego ulubionego piosenkarza Jason'a Derulo <3

Z maskotką mam 4 zdjęcia, ale na każdym ma taką samą minę xD


Jako , że było dużo znajomych to bardzo dobrze się bawiłam. Mimo tego, że przegraliśmy z impetem 7:32 -_- Dowiedziasłam się, że nasza drużyna jest uważana za jedną z najbardziej żałosnych w Racine, ale NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ. Nauczyłam się witać jak prawdziwy amerykański ziomek, więc ten wieczór miał też charakter dydaktyczny.




13.09

Planowałam od rana robić moją górę zadań domowych, ale Lefty wyskoczył z wycieczką do Milwaukee. Mieliśmy jechać do muzeum, zamknęli nam drogę, więc odwiedziliśmy tylko centrum handlowe, w którym szwendałam się prze godzinę bez celu.

Pojechaliśmy popracować na farmie i pozbierać trochę fasolki i pomidorów. Spotkałyśmy też takiego super uroczego pieska ^^


"Buszująca w pomidorach"


Potem na chwilę do sklepu, bo host tata musiał kupić przecier pomidorowy. Robi teraz mnóstwo sosów, bo powiedział, że musi je zamrozić na zimę. (Y)

Ten puchar będzie mój *O*




Bieżnia i HOMEWORK HOMEWORK HOMEWORK HOMEWORK HOMEWORK. Nawet sobota to dzień szkolny :c