sobota, 28 marca 2015

March Madness

Witam witam!  Long time, no see, ale nie mam usprawiedliwień więc może po prostu napisze co tam u mnie :D


23-26. 02

Szkoła, nie za dużo się działo. Obijam się (HAHAHA), robię lekcje, jem lunch.


27. 02

Zaprosiłyśmy Stacii, naszą koleżankę z teatru na sleepover. Ale przed tym postanowiłyśmy być szalone. Po szkole poszłyśmy na 50 twarzy Grey’a xD  Wzruszyłam się, głębia tego filmu nie do opisania, ale na szczęście byłam przygotowana na łzy bo książkę też mam za sobą.


A tak serio, to moim zdaniem lepszy od Zmierzchu.


Później zahaczyłyśmy o Jimmy Jones’a, bo w kinie popcorn jest strasznie drogi (ale lody nie, lody zjadłyśmy), i kupiłyśmy sobie kanapki.


Stacii nigdy nie była u nas w domu, a i chatę miałyśmy wolną, bo Joannie i Warren gdzieś pojechali. Więc zrobiłyśmy sobie bitwę taneczno raperską, full capy i te sprawy #yolo #$w@g

Raperska jakość xDD

Potem do 2 w nocy oglądałyśmy Teksańską Masakrę piłą mechaniczną, ale byłam bardzo smutna, bo to był remake, nie pierwsza wersja, której również nie widziałam :/


Chciłyśmy iść spać, ale Stacii chrapała więc było niełatwo.


28. 02

Dzień, który uświadomił nam, że zapraszanie koleżanki na nockę tamtego dnia było głupie.

Musiałyśmy wstać o godzinie 6:15. Na koncert, który miałyśmy z chórem. Myślałam, że tam umrzemy.

A Stacii była tak wolna, że się jeszcze spóźniłyśmy xD

Na śniadanie dostałyśmy donuta O.o



Koncert poszedł nam świetnie, występowały dwa chóry w których jestem- koncertowy i żeński. I jesteśmy, skromnie mówiąc, bardzo BARDZO dobrzy. Nasza nauczycielka jest surowa, ale świetna i daliśmy niezłego czadu. Wszystkim opadły szczęki i przeszliśmy do następnego etapu, stanowego, który odbywa się w maju :D



Niestety, TO NOCOWANIE BYŁO GŁUPIM POMYSŁEM.  A czemuż to? Ponieważ po koncercie z chóru miałyśmy trochę czasu na robienie lekcji.


A potem byłyśmy umówione z Andrew i jego dwoma kolegami na koncert Dada Life w Milwaukee, mieście 45 minut od naszej wioski xD

Więc o 18:30 pojechałyśmy do domu kolegów i Andrew oczywiście się spóźnił.
Byłyśmy trochę wystraszone z Inken jechać samochodem z 17-latkiem taki kawał drogi, ale okazał się naprawdę fajny i poukładany.


Aż dziwne, że chciał pojechać na Dada Life.
Na koncercie było krejzi, tłumy skaczących ludzi, wylewających na mnie piwo xD Wszędzie balony, głośno. (Dla niepoinformowanych, Dada Life to takie technodubstepowopodbne coś).


Było super, ale około 24 z Inken zaczęłyśmy zasypiać. I tak jak nie mogłam usnąć do chrapania noc wcześniej, tak byłam gotowa paść na fotelu przy wrzeszczących ludziach i muzyce rozsadzającej bębenki.

W domu byłyśmy koło 2 w nocy i tak, zgaduj zgadula, poszłyśmy od razu spać.


#niczegonieżałuję xDD



1-5. 03 Marzec, jeeeeej



3. 03

Z jakiegoś powodu (którego nie pamiętam ani ja, ani Inken) nie było szkoły tego dnia. Więc ja i Inken postanowiłyśmy pójść na jakieś zakupy.



Było śniegu po kolana, ale w końcu pojechałyśmy do sklepu w cieplutkim samochodzie. Po całej zabawie tam, poszłyśmy do Dominos Pizzy obok, bo w domu nie było obiadu.



Potem okazało się, że Joannie nie może nas odebrać, więc zaproponowałyśmy, że pójdziemy na nogach. To był błąd. Ja miałam na sobie dresy i trampki, i byłam bez szalika, bo w końcu myślałyśmy, że zostaniemy w samochodzie. Było -10 stopni, a my wyszłyśmy na 45 minutowy spacerek.



I wpadłyśmy na jeszcze genialniejszy pomysł. Czemu by nie iść skrótem przez park, skoro już i tak nasze nogi są mokre po kolana i skarpetki są zamarznięte od śniegu w butach? Szkoda tylko, że w parku śniegu było po uda. Skrót wydłużył nasz spacer z siatkami ze sklepu o jakieś 20 minut. Powywracałyśmy się, wyzionęłyśmy ducha, resztki pizzy które miałyśmy ze sobą wypadły z pudełka na ziemię xD

Do domu przyszłyśmy mokre, trzęsące się z zimna i czujące się jak głupki.


Poza tym nic szczególnego się nie działo, szkoła itp. Zaczęły się próby do nowej sztuki, którą wystawiamy. Jest napisana przez nas, uczniów, i złożona jest z naszych prywatnych historii o ludziach, którzy nas zdradzili lub źle potraktowali w życiu. W tym roku zrobiło się naprawdę ciekawie. Jon (tak, nie ma na imię JoHn, tylko Jon), to chłopak z naszej szkoły. Ma 18 lat i jest głuchoniemy. Był bardzo zamknięty w sobie, ale potem Nancy namówiła go, żeby startował w przesłuchaniach do sztuki. Zorbił to i się dostał. Teraz mamy dużo języka migowego i poznajemy z nim zupełnie nowy świat, z którego nie zdawaliśmy sobie sprawy przed tym jak go poznaliśmy.



6. 03

Tego dnia w naszym kościele było zorganizowane zbieranie funduszy na wycieczkę dla dzieci z parafii. Ja i Inken występowałyśmy w koncercie, który był zorganizowany z tej okazji. Śpiewałyśmy i grałyśmy na skrzypcach,  wszystkim paniom i panom z kościoła się podobało, takie fejmy xD


7. 03

Nasza koleżanka, Angela, zaproponowała nam wyjazd do Madison, stolicy Wisconsin na weekend. Tak się podjarałyśmy, ale okazało się, że nie możemy, bo tego dnia miałyśmy konkurs talentów organizowany w naszym mieście. Główną wygrana było 150 dolarów, więc stwierdziłyśmy, że bardziej opłaca nam się wygrać, niż udzielać towarzysko. To był błąd.

Odstrzeliłyśmy się, ful mejkap, stroje sceniczne, ruchy, taniec. Zaśpiewałyśmy i zagrałyśmy na skrzypcach.

Publiczność głosowała, i każdy nam mówił, że mamy ich głos, i że byłyśmy super.

Widocznie nie wystarczająco.







Bo przegrałyśmy z 10 letnią dziewczynką karate.

Dawno nie byłyśmy tak wkurzone. Nie dość, że zrezygnowałyśmy ze stolicy, to jeszcze przegrałyśmy z karate kid, małą zarozumiałą dziewczynką.

-_-


8-11. 03

Not much, typical exchange student life.

Randomowa cebula miłości xD


12. 03

Eksajting dej.


Nie poszłyśmy do szkoły, bo razem z Joannie I Warrenem dwa miesiące wcześniej kupiliśmy bilety na operę “Pasażerka” w słynnej Lyric Opera w Chicago (To był mój i Inken pomysł, no bo heloł, Chicago to nasze ulubione miasto, a opera to nasza ulubiona rozrywka xD ). O godzinie 10 wyruszyliśmy z domu, w aucie porobiłyśmy jakieś lekcje.


W Chicago byliśmy około 11 i pierwsze co zrobiliśmy to pojechaliśmy do polskiej dzielnicy
Zahaczyliśmy o restaurację Podhalanka, prowadzoną przez panią z Krakowa. Porozmawiałam sobie po polsku z nią i innymi klientami (polskim księdzem, któremu robiłam zdjęcie z jego znajomymi) o życiu itp. Zjadłam placki ziemniaczane i kapuśniak <3 Inken i host rodzinie też polskie jedzenie smakowało, a ja to się prawie popłakałam, bo to smakowało jak dom.
 
Polski chlebuś <3 xD (z Chicago of kors)




Tylko wymieniec zrozumie wymieńca, mądre i prawdziwe powiedzenie. Taka nostalgia mnie dopadła, że hoho xD


Następnie poszliśmy do opery. Tak, poszliśmy, nie pojechaliśmy, bo w Chicago się nie opłaca. Więc miałam okazję sobie pooglądać i pospacerować, i to było niesamowite!

Budynek Opery okazał się wielki i piękny :’)

Opera sama w sobie.. ciężka. Bo o obozie koncentracyjnym. Była po niemiecku, polsku, francusku, angielsku i czesku. Warta zobaczenia, to na pewno.




Potem Warren umówił się ze swoim kolegą z liceum, i poszliśmy do Gino’s East- słynnej deep dish pizzy z Chicago. Podobno każdy jej musi spróbować gdy się jest w tym mieście.

I w sumie zgadzam się, pyszna xD

Miejsce bardzo klimatyczne, można się podpisywać na ścianach, i w radiu leci Taylor Swift, więc oczywiście z Inken dałyśmy koncert.




Później okazało się, że jesteśmy w tym samym miejscu w którym był Barack Obama, Tyra Banks, Lady Gaga, Beyonce, Justin Bieber, Jay-Z itp. Więc się podekscytowałyśmy i porobiłyśmy zdjęcia.



Około 22 byliśmy  back at home, i z Inken padłyśmy po tym dniu pełnym wrażeń^^.








13. 03
Szkołaaaaa.


14. 03

Solo& Ensemble Day.

Czyli spore wydarzenie w USA. Jest to konkurs artystyczny, w którym biorą udział wszyscy nastoletni śpiewacy i instrumentaliści. Odbywa się w wielu stanach.

Pierwszy etap był tego dnia w naszej szkole.
Najpierw ja i Inken śpiewałyśmy duet, „Die Meere” (tak, tak, niemiecki to ulubiony język Inken xD ), później Inken śpiewała jej solo. Też po niemiecku. I pani sędzia jej powiedziała, że powinna popracować nad samogłoskami -_- LOL.



Te dwa występy były w pierwszej połowie dnia. Później chodziłam zestresowana do 15, bo dopiero wtedy miałam swoje skrzypcowe solo. Poszło mi całkiem nieźle, nie chwaląc się, ze wszystkimi występami, duetem i dwoma solowymi przeszłyśmy z Inken do następnego etapu stanowego :D



15. 03

Tego dnia pojechałyśmy do Milwaukee z host rodzicami i Steve’m, ich dobrym znajomym. Naszym celem było Milwaukee Art. Museum. Odbywała się wystawa prac uczniów z liceów i była NAPRAWDĘ dobra.



Poza tym, zobaczyliśmy wystawę mody Ebony, czyli czasopisma, które przez lata było odpowiednikiem Vogue dla czarnoskórych.




Inken moje bae :3

Później zahaczyliśmy o Starbucksa bo ja i Inken nie mogłyśmy już wytrzymać xD



16-18. 03

Nic ciekawego, szkoła i takie tam. (17 marca był St. Patrics Day, czyli, cóż, Dzień Świętego Patryka . Amerykanie też lubią go obchodzić, a w Chicago rzeka jest zafarbowywana na zielono :D Taka ciekawostka).

Stacii swag


19. 03

Bardzo, bardzo ważny dzień, bo to moje 17 URODZINKI! <3 <3 :D

Rano się obudziłam i Inken zaśpiewała mi życzenia. W szkole wszyscy składali mi zyczenia i było bardzo miło J Mieliśmy próbę do 17:30, a po próbie, razem z host rodzicami i ich wnukiem, Chadem, pojechaliśmy do słynnej polskiej restauracji w Milwaukee.


Było wytrawnie, zjadłam bigos xD Dostałam prezenty i nagle usłyszałam sto lat. Okazało się, że naprzeciwko siedział starszy pan, mój urodzinowy bliźniak, który też tego dnia świętował :D Joannie powiedziała pani kelnerce, że ja też mam urodziny, i dostałam ciasto ze świeczką od pana właściciela. Okazał się być Polakiem, który 40 lat wcześniej przyjechał na wakacje do USA i tak już został. Był bardzo miły, i wszystkich razem z nim nauczyłam śpiewać sto lat po polsku :D






20. 03

Poszłyśmy do McKinley Middle School z naszą koleżanką Emmą na musical „The Addams Family”. Był naprawdę świetny. Mimo, że dzieci występujące w nim były w przedziale wiekowym 12-14 lat, wydawało się, że oglądałam sztukę robioną przez 19-latków.


21. 03

W sobotę poszłyśmy do Horlick High School na kolejny musical. Tym razem „Guys and Dolls”, bo występowali w nim nasi znajomi- Parker i Ali.

Ten haj skul ma genialną scenę, i bardzo duży budżet na ich sztuki i kostiumy. Dali czadu.
Po przyjściu do domu obejrzałyśmy jeszcze „Sweeney Todd” jak już byłyśmy w takim musicalowym nastroju, i poszłyśmy spać.


22.03


Warren upiekł ciasto (sernik z truskawkami) z okazji moich urodzin, i zaprosiliśmy rodzinę na świętowanie, wiec było bardzo wesoło.


23.-27. 03

Szkoła i smutna wiadomość. Nasza sztuka została odwołana do kwietnia przez problemy rodzinne dwóch ważnych postaci.

BTW, jest March Madness, czyli koszykówka wszędzie, sezon itp. Więc na hiszpańskim zamiast coś robić, oglądaliśmy mecze z naszym panem XD

#TAKIERZECZYTYLKOWAMERYCE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz