niedziela, 19 października 2014

Scary Reality (tytuł wymyślony przez Inken).



12.10

HOOOOOOMEEEEEEEWOOOOOOORK.


13.10, 14.10

Nic ciekawego :|


 15.10

Próby chóru, bo w czwartek nasz pierwszy koncert! :D



16.10

Znów próby w trakcie lekcji (hahah, in your face biologio, nie musiałam robić zadania domowego )
Motywem naszego koncertu był „Thriller” , jako, że zbliża się halloween. 

Zaczął First Choir i zakończył koncert Master Coir i gdy ludzie myśleli, ze to już koniec zaczęliśmy śpiewać Thrillera i tańczyć (nie wszyscy, ale ja tak bo zostałam wybrana do grupy tanecznej YAY)

Po koncercie obcy ludzie podchodzili i rozmawiali ze mną, mówili jak im się podobało itp. I serduszko mi rosło ze szczęścia :3 Tak mi tego brakowało :’)

My i nasze pienkne koncertowe suknie :')

17.10

Early Release, czyli kończyliśmy lekcje dwie godziny wcześniej. Ale Nancy nie próżnuje i przez to my też nie możemy, więc mieliśmy próby do konkursu (który jest już 25 października O.o) do godziny 16:30.

Próby z ziomkami to nie są jaja.

Wróciłyśmy od razu do domu, bo o godzinie 19 zaczynał się ostatni mecz futbolu amerykańskiego seniorów w sezonie.

O godzinie 17:30 wbiłam do pokoju Inken krzycząc, ze się spóźnimy, że musimy być wcześniej. Ona się na mnie dziwnie popatrzyła, ale poszłyśmy. 
I w połowie drogi patrzę na zegarek, i jest godzina 17:45. Patrzę się na moją host siostrę, ona się patrzy na mnie. I zaczynamy się śmiać. Pomyliłam godziny, myślałam, ze mecz zaczyna się o 18. Ona wiedziała, że nie, ale myślała, że wiem co robię i mam jakiś wyższy cel w wychodzeniu na okropny mróz z domu godzinę wcześniej. -_-

Więc poszłyśmy do jakiegoś marketu, żeby nie wracać do domu jak ostatnie lamy. Zobaczyłam batonika, i strasznie chciałam go kupić bo to był mój ulubiony. I Inken na to: Marysia, przestań, miałyśmy już nie wydawać pieniędzy w tym miesiącu, szczególnie na takie głupoty!
Ja na to z bólem, że okej, ale nie odzywaj się do mnie więcej.
I co? Słysze moja hsister krzyczącą: AAAA HUBBABUBBA NIE MAMY TEGO JUŻ W NIEMCZECH!

Kupiła 2 paczki -_-

 .......

W końcu poszłyśmy na mecz.

Było bardzo zimno.
Przegraliśmy 33:0 xD

Ale spotkałam jednego kolegę i dzięki temu poznałam jeszcze jednego kolegę i jedną koleżankę :3 I zjadłam hot doga.


18.10

Razem z innymi wymieńcami pojechaliśmy na cały dzień do Six Flags- lunaparku w Illinois.

Było przerażająco #shittingmypants



I bardzo zimno.

Nie wiem, czy moim przeznaczeniem są kolejki górskie.

I jako, ze to Fright Fest ludzie przebrani za morderców  wyskakiwali z krzaków i straszyli ;_;

Jakaś miła pani rozdawała Jelly Beans za darmo (made my day).

dwie godziny w kolejce- niefajnie :/

Nie starczyło mi pieniędzy na donuta ani na gorącą czekoladę, ale warto było je wydać na fasolki o smaku robaków i wymiotów (Y).



Świeże powietrze i ekscytacja zrobiły swoje i o godzinie 22 w trakcie drogi powrotnej wszyscy zasypialiśmy w autobusie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz