Witam naród! Piszę tego posta I zostało mi 21 dni w Stanach…
Ostatnie dwa tygodnie były bardzo ciężkie. Ale to jeszcze nie czas na refleksje
i łzy, a o ostatnich wydarzeniach napisze za chwilę, więc już bez dłuższych
wstępów i rozmyślań xD
4. 05
Prom się zbliżał, a więc tego dnia pojechałyśmy na zakupy w
celu znalezienia idealnych kreacji <3 Do Milwaukee zabrała nas pani, której wcześniej
nie spotkałyśmy, jest koordynatorką Davida, wymieńca z Niemiec z naszej szkoły,
z AFS (inna organizacja wymieńców). Taka super kobitka, no i taka yolo, że
zabrała nas w uwagauwagauwaga DZIEŃ SZKOLNY.
Ale kiecki kupiłyśmy, zadowolone z Inken, poczułyśmy się jak
księżniczki J
8. 05
Pojechałyśmy z Warrenem, Joannie i ich wnukiem Chadem na prawdziwy
Amerykański klasyk z bucket list wymieńców- grę baseball’u Chicago Cubs kontra
Milwaukee Brewers. Stadion taki wielki, jedzenia tyle, piwa tyle, ludzie ze
śmiesznymi skrzynkami krzyczący „Hot dogs!”, tak typowo, jak na filmach.
Poczułyśmy się z Inken naprawdę amerykańsko.
Tylko, że okazało się, że baseball to najnudniejszy sport wszechczasów.
Całą grę słuchałyśmy piosenek, Joannie
czytała książkę, nasz drużyna (Brewers) przegrała, ale dla samego doświadczenia
było warto! :D
9. 05
Nic specjalnie ciekawego. Pojechałyśmy zrobić ostateczne
zakupy po rzeczy na prom z Joannie. Kupiłam buty #swag i kapelusz (kapelusz nie na prom, tylko na
lato xD)
10. 05
Mother’s Day
Złożyłyśmy Joannie życzenia, bo nie chciała prezentu, i
stwierdziła, że byłaby zła jakby coś dostała :P
Ale dzień był bardzo miły i przyjemny, pomimo siedzenia w
szkole.
BTW, nie wiem, czy kiedykolwiek o tym wspomniałam, ale nasza
szkoła nie ma okien. Więc zimą wchodziłam tam jak było ciemno, i wychodziłam
jak było ciemno. Nigdy nie wiadomo jaka jest pogoda, i trochę czasami atmosfera
przez to jest jak w szpitalu.
15. 05
WIELKI DZIEŃ
W szkole wszyscy seniorzy mieli pogadankę o tym, że nie
powinni pić na promie. Słuchaliśmy też bardzo smutnych historii o ludziach,
którzy zginęli, albo okaleczyli innych podczasz prom night. Cała sala płakała..
Jako, że Inken miała urodziny 15 Listopada, a wtedy byłyśmy
jeszcze w starej host family (z którą nic nie świętowaliśmy), to postanowiliśmy
zrobić coś dużego na jej 16 i pół urodziny <3
Na moje urodziny pojechaliśmy do polskiej restauracji. Tym
razem (DUH.) pojechaliśmy do Milwaukee do znanej niemieckiej restauracji.
Uśmiech Inken bezcenny, tak się cieszyła J
Oczywiście poleciła nam najlepsze dania, i, kurczę,
rzeczywiście były przepyszne.
Spędziłyśmy też 20 minut w łazience, śpiewając do lustra.
Bardzo mądrze nie miałyśmy ze sobą kurtek, a Warren
zaparkował 15 minut spacerkiem od restauracji, więc wieczorem najedzone, zostałyśmy
też trochę wychłodzone.
Taki rym.
16. 05
JESZCZE WIĘKSZY DZIEŃ..
I NAJWIĘKSZA NOC.
PROM NIGHT
Obudziłyśmy się podekscytowane i od razu zaczęłyśmy się szykować.
Warto tu wspomnieć o tym, że Racine to wioska jakich mało. Ale prom ma jeden z
największych w USA. Były czasy, gdy ludzie przyjeżdżali na słoniach.
Wszystkie licea mają najpierw prom przez parę godzin u
siebie w szkołach. Densy i te sprawy. A potem jadą do wynajętego klubu. 2000
seniors w jednym miejscu.
Wszystko to jest emitowane w telewizji, wywiady, czerwony
dywan, itp.
O 14 miałyśmy z Inken robiony makijaż, potem wróciłyśmy do
domu i mama koleżanki zrobiła nam włosy. Odziałyśmy się w nasze sukienki i
nagle były z nas niezłe szprychy xD
Około 16:30 Przyjechali nasi mężczyźni- David po Inken,
Andrew po mnie, i Gabe, którego zaprosiłyśmy na nasz prom, żeby mu pokazać jak
się bawi Racine.
Mnóstwo zdjęć, garnitury, kiecki, kwiaty, wszyscy hości tacy
dumni.
Pojechaliśmy nad jezioro Michigan do fontanny, gdzie nasza
znajoma z teatru zrobiła nam małą sesję zdjęciową.
Później pojechaliśmy do restauracji na jedzenia i OMATKO
jakie to było dobre. Mieliśmy selfie stick, więc parę zdjęć się tam tez
zrobiło.
Następnie udaliśmy się do naszego kochanego Case High
School, i przez dwie godziny tańczyliśmy jak szaleni.
Amerykanie mają te wszystkie fajne utwory do których tańczy
się w grupach, a których nigdy niestety nie ma w Polsce puszczanych :/
Później pozamykano ulice w mieście i w wielkiej paradzie
udaliśmy się do miejsca Post-Prom, tego na co czekali wszyscy.
Samochody trąbiły, ludzie wyszli na ulice żeby nam pomachać.
Wszyscy czuliśmy się jak gwiazdy.
A później weszliśmy do środka przez czerwony dywan, tysiące
ludzi czekający na nas, szybka odpowiedź na pytanie czy jesteśmy wymieńcami xD
Naszą Prom Queen została Bria, dobra kumpela z teatru, więc
wszyscy ucieszeni. Ona miała swój specjalny wywiad.
Wynajęty został wielki ośrodek, a w środku było wszystko-
lasery, parkiet, jedzenie, karaoke, gry wideo, dmuchany twister (na którego
oczywiście musiałyśmy pójść w sukienkach).
Dałyśmy radę zrobić wszystko, spotkaliśmy mnóstwo osób z
innych szkół, a o trzeciej rano wszystko się zakończyło.
Ale to była najlepsza noc mojego życia, z ręką na sercu.
Pójście prom to obowiązek każdego wymieńca, bez tego ani rusz. To jest zbyt
niesamowite doświadczenie żeby przepuścić taką okazję.
|
Was? |
17. 05
Śmiesznie, bo wróciłyśmy do domu koło 3:30, a rano
musiałyśmy wstać o 8 rano, na confirmation (coś jak bierzmowanie) wnuka hostów.
Byłyśmy troszkę nieżywe, ale to rodzinna impreza, więc tak czy siak dobrze się
bawiłyśmy. Po kościele pojechałyśmy do domu Chad’a, gdzie zjechali się wszyscy,
było jedzenie, poszłyśmy na spacer itp. Więc naprawdę był to udany dzień.
18. 05
Senior Skip Day
Bo każdy zdaje sobie sprawę z tego, że seniors nie są w
stanie doczołgać się do szkoły po promie xD Więc były to oficjalne wagary,
które sa co roku, i nauczyciele nie mają z tym wielkiego problemu.
Więc poczekałyśmy aż Stacii, nasza koleżanka skończy szkołę
i pojechałyśmy do kina na Pitch Perfect 2.
Świetny film, ale my jesteśmy wielkimi fankami śpiewu i a
capell, więc może nie każdemu przypasować :P
20-21. 05
O czymś zapomniałam wspomnieć. Przez pewien czas nie
miałyśmy z Inken pieniędzy na nic, więc postanowiłyśmy pracować. Nie możemy podpisywać
żadnych umów jak amerykańska młodzież, ale możemy być opiekunkami itp.
Taka praca nam się nie trafiła, za to dostałyśmy dwa domy do
sprzątania, więc miałyśmy co robić przez dwa tygodnia po szkole (dokładnie
cztery dni z dwóch tygodni) xD
|
School Assembly |
22. 05
Taka piękna pogoda się zrobiła, ze po szkole się przebrałyśmy,
zabrałyśmy koce i jedzenie i poszłyśmy do parku koło domu. Leżałyśmy,
czytałyśmy i tańczyłyśmy. Zaczepiły nas dwie dziewczyny, które nie wiedziały o
istnieniu Polski, a potem myślały, że graniczy z Niemcami, gdzieś w USA.
|
Domek <3 |
|
Superwoman |
(Y).
Około 18 przyjechał Gabe w odwiedziny i pojechaliśmy na
jedzenie. Niestety okazało się, że knajpka była zamknięta, więc pojechaliśmy do
szkoły na Show organizowane przez nasza teatralną grupę Improv Addicts. Nie
wiem czy mamy na to słowo po polsku, ale oni wszyscy zaimprowizowali całe
przedstawienie na podstawie pomysłów podrzucanych przez publiczność. Uśmiałam się
jak koń.
Naprawdę było świetnie, a po całym wydarzeniu pojechaliśmy,
oczywiście do Starbucksa. Później do amerykańskiego KFC (pierwszy raz w życiu),
ale nie było za dobre.
A następnie poszliśmy do dziadka Gabe’a i oglądaliśmy park
Jurajski.
23. 05
Miły dzionek,
poszłyśmy z Inken na spacer do sklepu, a później pojechałyśmy do Racine Art. Museum,
gdzie była wystawa sztuki „Z innego świata”, czyli Gwiezdne Wojny, Doctor Who,
Star Treck *O*
Później miałyśmy jeszcze trochę czasu czekania na Joannie,
więc przeszłyśmy się nad jeziorko.
Bo taka piękna pogoda się robi.
24. 05
Znowu kino. Tym razem poszłyśmy z całą host rodziną, a po
drodze zgarnęłyśmy Chimere, inną koleżankę z teatru. Oczywiście na horror, „Poltergeist”. Całkiem,
całkiem, straszny czasem, zwłaszcza, że w 3D, ale nie jakiś fenomenalny. Oryginał
lepszy.
|
Z Inx bawiłam się w stylistkę i chyba odkryłam nową pasję xD |
25. 05
Było wolne, jako, że to Memorial Day. Nie miałyśmy nic
szczególnego zaplanowanego z hostami, więc w końcu postanowiłyśmy wykreślić coś
z naszej bucket list, i pojechałyśmy do zoo do Milwaukee.
Jak widać na zdjęciach, było świetnie, a dinozaury się
RUSZAŁY (TAKI BAJER)
28. 05
Dzień pełen smutku i radości. Był to nasz ostatni koncert z
chóru. Wszyscy seniorzy byli żegnani, śpiewaliśmy dramatyczne piosenki o celu w
życiu i o przyjaciołach, każdy uświadomił sobie wagę sprawy- dorosłego życia, i
była bardzo smutno, ale jednocześnie pięknie, gdy osoby, które skończyły szkołę
wiele lat temu weszły na scenę i zaczęły śpiewać razem z nami.
Ja miałam zaszczyt śpiewać solo w jednej z piosenek, czego się
nigdy nie spodziewałam, wiec taki słeg na koniec szkoły :D
Po koncercie wszyscy pojechaliśmy do Culver’s, gdzie maja
lody, mrożone jogurty, szejki, najlepsze w Ameryce :3
29. 05
Dużo się działo.
Dostaliśmy nasze Yearbooks w szkole, wiec od połowy siódmej
lekcji odbywała się mini impreza, na którą każdy mógł przyjść i podpisać się w
czyimś Yearbook’u. Byłyśmy tam z Inken do końca szkoły, latając za ludźmi i
wpisując się do innych.
A później pojechałyśmy do domu dziewczyny z Włoch, która
jest wymieńcem w innej szkole w Racine. Było to ostatnie spotkanie
International Club, każdy kto chciał mógł przyjść, było jedzenie, gry itp. I
sporo wymieńców, z Taiwanu, Korei, Polski, Niemiec, Włoch, Brazylii, i paru
Amerykanów, którzy są bardzo zainteresowani naszymi życiami J
Było bardzo miło, ale tez trochę smutno.
A później (bo my jesteśmy takie imprezowe dziewczyny)
pojechałyśmy do David’a (wymieńca z Niemiec) na jego przyjęcie urodzinowe. Też
było super, był jeszcze Andrew i paru Amerykanów, tort, marchewki, prezenty,
prawda czy wyzwanie J
Ja i Inken byłyśmy ostatnie gdy wszyscy się już rozjechali, więc grałyśmy z
Davidem na pianinie i leżałyśmy na kanapie rozmawiając o otyłości i życiu xD
30-31. 05
Moje ekscytujące dni się nigdy nie kończą :D Jesteśmy bardzo
yolo, więc postanowiłyśmy pojechać na camping wraz z Gabem i jego trzema
kolegami ze szkoły, których w życiu nie widziałyśmy na oczy.
Około 10 byłyśmy gotowe, koledzy przyjechali, wymieniliśmy
uprzejmości i pojechaliśmy.
Na campingu było interesująco xD Bardzo zimno, nauczyłam się
rzucać piłką futbolową, pohuśtaliśmy się na huśtawkach, pogadaliśmy, pograliśmy
w gry i smażyliśmy mięso nad ogniskiem na tanich patelkach.
Poszliśmy tez do jakiegoś baru, bo ważny mecz hokeja się odbywał,
więc koledzy bardzo chcieli go obejrzeć.
Spotkałam tam pana z Bułgarii, który mówił po rosyjsku, więc
sobie troszkę pogadałam.
Wieczorem najlepsza część- Ognisko i S’mores.
Dla tych który nie wiedzą, S’mores
to typowy amerykański przysmak, który robi się na campingach. Jest to słodki
krakers, w którego wkłada się czekoladę Hershey’s i piankę, którą najpierw
trzeba przypiec nad ogniskiem żeby się ładnie rozlała. WIEM. Smakuje tak samo
dobrze jak brzmi :D
Noc w namiotach nie była naszą
najlepszą. Naprawdę było bardzo zimno.
A rano zrobiono jajecznicę xD
Pozbieraliśmy nasze
manatki i zabraliśmy się z powrotem do
domciu.
Mimo mrozu w nocy, niczego nie żałuję :’)
|
Pjur Bjuti |
1. 06
Dzień Dziecka
To tylko taki tytuł, Amerykanie tego nie świętują xD
Ostatni tydzień szkoły, co oznacza refleksje, podpisywanie
flagi, smutek i radość.
|
Dzieci sie uczą |
|
Joannie, Warren i ich pszczoły |
2-3. 06
No i egzaminy. Myślałam, że umrę. To było ciężkich kila dni,
prezentacje, testy i te sprawy.
4. 06
Ostatni dzień szkoły.
AKA Najgorszy dzień odkąd jestem w Stanach. Na każdej lekcji
uświadamiałam sobie, że siedzę tam ostatni raz. Pożegnałam się z moimi
nauczycielami, i uświadomiłam sobie jak bardzo ich kocham i, że byli
najlepszymi nauczycielami jakich kiedykolwiek miałam. Na chórze siedzieliśmy w
kółeczku i rozmawialiśmy o życiu i o przyszłości. Na hiszpańskim, mój pan
przyniósł mi kawałek ciasta, który zachował dla mnie z poprzedniej lekcji.
: (((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((
Po szkole była próba do Graduation, która odbywa się w
sobotę. Powiedziałyśmy cześć do wielu osób, których już nigdy nie zobaczymy
(Let’s be honest).
Po powrocie do domu zaczęłyśmy wypakowywać plecaki i płakałyśmy
przez następne cztery godziny słuchając dobijających piosenek Hanny Montany.
Gdy zaczęłam wyciągać wszystkie papierki, rzeczy, których się nauczyłam i znowu
uderzyło mnie to, że to już ostatni raz, popłakałam się jeszcze bardziej.
Pod wieczór pojechaliśmy do meksykańskiej restauracji, bo to
były urodziny Joannie.