wtorek, 23 grudnia 2014

Upsi Pupsi...

Myślę, że nie mam po co próbować się tłumaczyć. Miałam inne zajęcia, szkoła, dużo się działo (do czego zaraz przejdę), i tak jakoś wyszło, że nie pisałam. Postaram się, żeby taka przerwa się już nie powtórzyła.

Przechodząc do rzeczy.


26.11

Zaczęła się Thankksgiving Break, czyli siedzenie w domu, obijanie się i desperacka próba nadgonienia wszystkich lekcji, które opuściłam na wycieczce.


27.11


Black Fridaaaay!!

A tak właściwie to 27 to czwartek. Ale Black Friday, czyli gigantyczne przeceny w sklepach, kolejki i zgony (parę razy zdarzyło się że kogoś zadeptano w szaleńczej próbie zdobycie taniego towaru), zaczyna się około godziny 18 dzień wcześniej, i trwa do jakiejś 6, 7 rano w piątek.

Ja, Inken i Andrew, byliśmy umówieni z paroma amerykańskimi koleżankami, które miały samochód, ale w akcji plany się zmieniły. O godzinie 18 byliśmy pod sklepem w długaśnej kolejce, ale wcale nie było tak strasznie i dziko jak to ludzie zapowiadali. Podobno dlatego, że prawdziwa walka zaczyna się koło północy.

My, po zwiedzeniu kilku sklepów, jako, że nie mieliśmy jednak transportu, to poszliśmy do Starbucksa (gdzie ja i Inken dałyśmy piękny koncert i Andrew był zachwycony <3), a potem drylowaliśmy całą drogę do Walmartu. #yolo


Andrew kupił sobie drugą walizkę na powrót xDD

Około godziny 12 wróciłyśmy do domu, zmęczone, ale zadowolone (bo to było takie amerikan) i poszłyśmy spać :3


28.11

NIESPODZIANKAAAAAAA


Inken miała urodziny 15, a wtedy byłyśmy na wycieczce. Przez cały tydzień planowałam przyjęcie niespodziankę, wraz z innymi znajomymi z teatru.

W piątek wmówiłam jej, że odbywa się przyjęcie dla osób zaangażowanych w nasz musical (tajnos agentos) i pojechałyśmy do domu naszego kolegi.


A tam BUM STO LAT YOLO ŚMIECHY I SZALONE DENSY.

Inken niczego się nie spodziewała (co jest moim osobistym sukcesem, gdyż, jako, że z nią mieszkam miałam najtrudniej, musiałam wyłączać nawet powiadomienia na fb), było karaoke, tańce, jedzenie, prezenty, zrobiliśmy dla niej wypisaną kartkę, którą może zabrać do domu w czerwcu, potem się wszyscy popłakali, gdy powiedziała, że to jej najlepsze urodziny-sweet 16 w życiu J
Densy na podłodze do Nicki Minaj- Anaconda, gdy mama kolegi, właścicielka domu, się na nas patrzy, przeszły tylko dlatego, że to fajna kobitka i potem pomogliśmy jej pozmywać xD






29-30.11

NUDYNUDYNUDY.


1.12

Otworzyłam mój kalendarz adwentowy, który dostałam od cioci Inken z Niemiec xD

Tego dnia byłam bardzo podekscytowana- wraz z chórem pojechaliśmy nagrywać płytę świąteczną, z naszymi wszystkimi utworami. Nagrywał nas podobno pan, którego „pragnie” każdy wykonawca w Wisconsin xD

PEŁNA PROFESKA.

Oczywiście się spóźniliśmy przez korek.

PEŁNA PROFESKA.

Ale zrobiliśmy kawał dobrej roboty, kupiłam sobie nawet tą płytę na pamiątkę.


2-4.12

Okropna męka w szkole, jakieś przemowy, papierki do pooddawania, testy.


5.12


Zmiana rodziny.



COOOOO!!!!????


No zmiana. Nie chcę się tu rozwodzić, z jakiś powodów zmieniłyśmy z Inken rodzinę, bo to nieładnie na forum publicznym, ale trochę tych powodów było. I jako, że żadna z nas nie była szczęśliwa, nasza pani od chóru gdy o tym usłyszała pomogła nam znaleźć rodzinę, która wzięła nas obie. W piątek po szkole spakowałyśmy manatki i pożegnałyśmy się z Leftym i Olympią.

Nasi nowi host rodzice to Joannie i Warren. Ona mieszkała 9 lat w Japonii,  jest na emeryturze, ale wciąż jest „pielęgniarką na zawołanie” xD Udziela się w wielu organizacjach charytatywnych, chodzi na zumbę i nas też tam ciągnie. On jest pastorem, pisze ikony, więc w kościele ja i Inken jesteśmy teraz totalnymi fejmami xD

Przyniosłyśmy swoje rzeczy do pokoi i już nam wyskoczyli z koncertem na który koniecznie musimy iść, wiec jeszcze tego samego dnia poszliśmy na występ chórów kościelnych (to, czego nam z Ineken tak bardzo brakowało, koncerty, wyjścia, LUDZIE Z HOBBY :3). Potem do Maka, bo jedna z ich koleżanek jest właścicielką sześciu McDonaldów w okolicy (McFlurry za friko).



6-7.12

Aklimatyzacja, dobre jedzenie, restauracja i koncert taty (dyrygenta na uniwersytecie muzycznym) jednego z naszych szkolnych kolegów.


8-10.12

Szkoła, rozpacz i męka, znajomi Joannie i Warrena zachwycający się nami i planujący gdzie to nas zabrać w przyszłości xD


11.12

Laura to żona dyrygenta (z Rosji!!) chóru kościelnego w którym jest Joannie. Obydwoje mają po trzydzieści parę lat i w czwartek ona przyjechała, żeby w końcu nas spotkać. Taka super kobitka że o matko :D

Zabrała nas na koncert orkiestry Horlick High School. Jako nauczycielka muzyki w trzech szkołach ma wszędzie wejściówki xD
Było bardzo fajnie, oprócz tych płaczących dzieci, których rodzice nie wpadli na to żeby wyjść z sali -_-



12-16.12

Szkoła, ból zdawania wszystkiego przed przerwą świąteczną. Ale naprawdę dużo radości, bo świetnie jest z Joannie i Warrenem. Ich znajomi ciągle przychodzili do domu, siedzieli z nami na kanapie, rozmawiali, zabierali nas gdzieś i było generalnie bardzo przyjemnie J Dobre jedzenie, miła atmosfera i ogólnie tacy beczni z nich ludzie :D


13.12

Chicago z teatrem- wystep Stage Reading (sztuka, ale czytana ze scenariusza).


17.12

Pierwszy raz po szkole z Inken nie miałyśmy nic do zrobienia, więc zaszalałyśmy i włączyłyśmy sobie to, co każda osoba w Ameryce powinna mieć obejrzane- America’s Next Top Model sezon 12. 

Od razu nas wciągnęło, w końcu to takie rozwijające itp. xD No i się walamy na kanapie, nie planując robić nic więcej i o 20:30 Joannie i Warren wbijają do domu po próbie chóru, i mówią, że Dimitri (mąż Laury, dyrygent), chce nas już dzisiaj na próbie zespołu młodzieżowego. Więc z bólem się zwlekłyśmy z łóżka i w dresach pojechałyśmy do kościoła.

Poznałyśmy za to parę sympatycznych osób w naszym wieku, Dimitri też okazał się być super (no bo heloł, jak ktoś kto ma taka żonę może być niefajny). O 21 próba się skończyła -_- Więc wraz z dyrygentem, jego teściową, Warrenem i Joannie pojechałyśmy do restauracji na pizzę. Laura przyjechała na chwilę, ale była zmęczona i wróciła szybko do domu. #smuteg


18.12

Tego dnia miałyśmy z Inken świąteczny koncert chóru w naszej szkole. O godzinie 18 byłyśmy na miejscu, gotowe do występu. Oczywiście bardzo podekscytowane, bo byłyśmy w Chórze Żeńskim, tym bardziej zaawansowanym, z całym scenariuszem do odegrania.

Występu poszły wszystkim świetnie, było świątecznie i wesoło, mimo, ze ciężko było zmieniać stroje pomiędzy występami ;_;

Przyszedł tylko Warren, Joannie była już wcześniej umówiona na jakieś wolontaryjne pomaganie czy cuś.

Ale po koncercie wszyscy są na scenie, każdy każdemu gratuluje i nagle podchodzi do mnie Andrew (którego zaprosiłam, ale nie oczekiwałam, ze przyjdzie, to nie jest jego muzyka), i mówi mi, że byłyśmy świetnie i ze strasznie mu się podobało. I dzięki temu i innym ludziom, z którymi rozmawiałam tak mi się ciepło na serduszku zrobiło :3



19.12

Wielka radość- OSTATNI DZIEŃ SZKOŁY PRZED PRZERWĄĄĄĄ <3

W szkole był już luz (no dzięki, w ten jeden jedyny dzień), granie w gry słowne na angielskim i te sprawy.

Po szkole poszłyśmy na Chanukę z Joannie i Warrenem (nie są Żydami, ale jeden z ich znajomych jest i zostaliśmy zaproszeni). Było dużo dobrego jedzenia, ale nie za dużo osób w moim wieku :/



20.12

Robienie lekcji, zakupy, wypady z ludźmi. Pojechałyśmy na przykład na kolację do Chada, wnuka Joannie, i jego rodziców, którzy nas uwielbiają.

A W PIWNICY MAJA PERKUSJĘ, TRZY GITARY, DWA KEYBOARDY, KLARNET I TRĄBKĘ, WIĘC Z INKEN SZALEJEMY ZA KAŻDYM RAZEM GDY TAM WCHODZIMY. CZUJĘ, ZE PERKUSJA TO MOJE UKRYTE POWOŁANIE.


ril bjuti.

21.12

Ja i Inken pojechałysmy do kościoła naszej koleżanki Stacii, gdzie występowałyśmy na jasełkach, śpiewając utwory z naszego chóru.
ZROBIŁYŚMY FURORĘ.






niedziela, 30 listopada 2014

Wycieczka do NYC i WASZYNGTONU.

 YAYAYAYAYAYAYAYAYAY.

*Ten post jest długi i pełen zdjęć, bardzo przepraszam ;_; Dałam je na końcu, bo przynajmniej mi, łatwiej jest najperw poczytać, a poźniej oglądać. Drugi powód to moje lenistwo xD


Sobota, 15.11

Urodzinki Inki xDD Moja host siostra miała SWEET 16, więc upiekłam jej pyszne ciasto. Na razie tyle, bo dużą niespodziankę szykowałam na tydzień po wycieczce ^^ Cały dzień się obijałyśmy i wysyłałyśmy pocztówki (w końcu, po 2 miesiącach od daty zakupu) i pojechałyśmy godzinę wcześniej na miejsce wsiadki do autobusu, bo okazało się, że Lefty ma tam znajomą restaurację, więc się jeszcze najadłyśmy.

O godzinie 19:30, z półgodzinnym opóźnieniem przyjechały w końcu nasze dwa autobusy i okazało się, że wsadzono nas z Inken do dwóch różnych, a miałyśmy wspólny bagaż, więc trochę smutno nam było.


No ale nic.

Myślałyśmy, że teraz to już ruszamy w trasę i w ogóle, ale ludzie, którzy siedzieli w autobusie od 12 godzin chcieli się zatrzymać w McDonaldzie na jedzenie, więc właściwie nie ruszyliśmy do godziny 20:30.

W autobusie najpierw siedziałam z taką dziewczyną z Indonezji, ale potem się przesiadłam do Katriny, koleżanki z Niemiec .


Niedziela, 16.11

Było ciężko spać, jak to w trasie, oglądaliśmy Krainę Lodu, ale obudziłam się koło 9 rano i byliśmy bodajże w Pensylwanii już, zatrzymaliśmy się na szybkie śniadanie i po kolejnych trzech godzinach dotarliśmy do Waszyngtonu.

Wszyscy się trochę podjaraliśmy, no bo to KURCZĘ BLADE WASZYNGTON JEST A JESZCZE ROK TEMU NIE POMYŚLAŁABYM, ŻE BĘDĘ W AMERYCE, A CO DOPIERO TAK BLISKO PANA PREZYDENTA.

Poszliśmy najpierw do Muzeum Holocaustu, i jako, że mieliśmy bardzo napięty grafik, dostaliśmy tylko godzinę na zobaczenie wszystkiego. Było bardzo ciekawie, ale i ciężko, widzieć te wszystkie zdjęcia, oglądać filmy, itp. Ale byłam z nas wszystkich bardzo dumna, bo potrafiliśmy się zachować jak przystało na takie miejsce.

Później dostaliśmy czas wolny na Smithsonian (2 godziny na cztery muzea!!!!) i mogliśmy sobie chodzić gdzie chcieliśmy. Ja zahaczyłam o muzeum lotnictwa i galerię sztuki i było naprawdę świetnie, tym bardziej, że przechodzi się przez wykrywacze metalu tak jak na lotnisku, ale nie płaci się za bilety trololo xD I wszyscy ochroniarze byli tacy mili, żartowali itp.

Później pojechaliśmy się rozpakować do hotelu (z basenem*0*) i resztę dnia spędziliśmy rozpakowując się, słuchając zasad obowiązujących na wycieczce.

Pod wieczór pojechaliśmy 50 METRÓW AUTOBUSEM DO KTÓREGO ZAPAKOWYWALIŚMY SIĘ 15 MINUT na kolację do śmiesznej knajpki ze wszystkim co można by sobie wymarzyć. Lenistwo level 462740


Poniedziałek, 17.11

Dlaczego to działa tak że idziemy spać o 24 i mamy pobudkę o 5 rano :C


Pojechaliśmy do Arlington Cemetary gdzie byliśmy świadkami zmiany straży, byliśmy na grobie JFK i jego rodziny, posłuchaliśmy trochę o tym, jak awansować by być tam pochowanym i generalnie było zimno, ale bardzo ciekawie.

Potem pojechaliśmy na jedzenie do jakiegoś centrum handlowego i wszyscy jedliśmy takie dobre lody mimo mrozu :3

Pojawił się nasz pan przewodnik i i zwiedzaliśmy resztę dnia.

Poszliśmy do teatru w którym Lincoln został postrzelony, dosłownie stałam tam gdzie siedział prezydent (za dużo się tam nie zmieniło), byliśmy w muzeum i w sklepie z pamiątkami.

Pod wieczór POSZLIŚMY na kolację do takiej knajpki i jedliśmy ile się da, skoro wszystko było z góry zapłacone xD

Ja siedziałam przy stole z trzema Niemkami- Inken, Katriną i Maren. I sobie siedzimy, żartujemy i nagle one zaczynają grać w grę, całkowicie na serio. Jedna mówi liczbę a reszta musi szukać jej dzielników ;_;

MYŚLAŁAM, ŻE IM TAM COŚ ZROBIĘ.


Wtorek, 18.11

Pobudka tym razem o 6, ale superancko.

Po śniadaniu pojechaliśmy do Kapitolu, gdzie obejrzeliśmy film, i przeszliśmy się po salach, i wszystko było takie niesamowite, i pikne po prostu :’)

Pani przewodniczka tez świetna, opowiadała nam, że 11 września 2001 była w Kapitolu, kiedy nagle dostali nakaz ewakuacji i gdy wybiegła z budynku, zobaczyła jak samolot wlatuje w Panteon. W część w której pracuje jej mąż. Który cudem tego jedynego dnia nie był w pracy.

Zapowiadano nam, ze pojedziemy do Georgetown, dzielnicy z dwiema wielkimi ulicami pełnymi sklepów, że będziemy mieć hajlajf zakupowy itp. Itd. Ale tak serio to w Georgetown nie było za dużo rzeczy do kupienia, tylko jedzenie i jakieś butiki projektantów, więc trochę wymarzłyśmy i się wynudziłyśmy, ja odkryłam, że na wycieczce mam polska koleżankę :D

W hotelu jak to w hotelu, wszystkie wzięłyśmy prysznic, przyszła koordynatorka, pogadała, pogadała, i mogłyśmy iść spać ( jedna dziewczyna siedziała i wypisywała pocztówki do póóóóźna)


Środa, 19.11

Rano pobudka o 5, pakowanie, śniadanie i do autobusu do NYC. Wszyscy trochę przysypialiśmy, ale nam przeszło jak zobaczyliśmy Nowy York w oddali NO I ZACZĘLISMY ROBIC ZDJĘCIA I ROBIC ZDJĘCIA I TA EKSCYTACJA NO BO TO BYŁO TAK NIEWIARYGODNE.

Spotkaliśmy się z naszą panią przewodniczką i najpierw pojechaliśmy do Grand Central Terminal, gdzie siedziałyśmy na podłodze jedząc obiad bo nie było miejsc, jak rasowe nowojorskie cziki. Jeździliśmy naokoło i słuchaliśmy różnych śmiesznych historii z jej życia, a potem pojechaliśmy do Central Parku i mieliśmy spacer :3

Tak sobie stoimy i czekamy na autobus a pani nam wyskakuje, że: „Ooo właśnie. W tym domu mieszkał John Lennon a Yoko wciąż tu mieszka, na samej górze”. Szczęki nam opadły.


Później pojechaliśmy na Times Square i tego nie da się opisać. Żadne zdjęcia tego nie oddadzą, tego momentu, gdy uświadamiasz sobie, że stoisz w Nowym Yorku na wielkim, zatłoczonym, świecącym reklamami TIMES SQUARE.

Mieliśmy czas wolny na kolację i oczywiście bardzo wyrafinowanie- McDonald.

Na godzinę 7:30 mieliśmy zabukowane bilety na broadwayowskie show „Upiór w operze”. My z Inken byłyśmy niesamowicie podekscytowane, ponieważ wcześniej wraz z chorem oglądałyśmy film i robiłyśmy utwory z musicalu. I nie zawiodłyśmy się. Zwłaszcza na scenie z milionami zakamarków i bajerów tak, ze efekty specjalne wyglądały jak te w filmie. 12/10, zdecydowanie polecam.


Czwartek, 20.11

Po pobudce pojechaliśmy  na Staten Island i wsiedliśmy do promu, BYŁO BARDZO BARDZO ZIMNO ale ta Statua Wolności byla tak blisko, że połowa z nas prawie wypadła za burtę trzaskając zdjęcia xD 
\I jeszcze wszędzie były gołębie, skubane cwaniaki.

Potem mieliśmy czas na pamiątki itp. 

No i Chinatown, targowanie się i te sprawy. Ubaw po paszki, muszę to kiedyś powtórzyć.

Pod wieczór pojechaliśm na Empire State Building, 80 piętro. No i chba nie muszę pisać nic więcej, zdjęcia mówią same za siebie.


Piątek, 21.11

Smutna wiadomość/ mieliśmy jechać do Buffalo i wodospadu Niagara tego dnia, ale zatrzymały nas dwa metry śniegu xD więc mieliśmy jeden dzień więcej, na zakupy na Times Square i w Century 21.

Wiewiórek i gołębi było w NYC jak mrówków, i wszystko takie przyjazne, pewnie wściekłe xD Ale i tak zwierzątka zrobiły furorę, jeden chłopak zostal nawet ugryziony bo się zagłaskał.


Sobota, 22.11

Cały dzień w drodze powrotnej. Mieliśmy jeszcze jechać na zakupy do jakiegoś wielkiego centrum, ale zaczęlo padać i drogi zrobiły sie nieprzejezdne, więc mieliśmy kilkugodzinne opóźnienie.


Niedziela, 23.11

5:00- przyjazd do Kenoshy, Lefty nas odebrał i resztę dnia spędzilyśmy śpiąc i udając, że nadrabiamy zaległości.

Enjoy the photos!


WASZYNGTON


WTF Ameryka x|D





Kapitol vol. 1

Kapitol vol. 2










Biały Dom







Galeria Sztuki


biedne dziecko goni wiewiórkę








NYC


















Central Park



TIMES SQUAREEE








Brooklyn Bridge



9/11 Memorial



Empire State Building



Vanessa też tam była!!!!! :O <3

Hard Rock Cafe